poniedziałek, 7 listopada 2011

Też czytam... (przerażona!)

...swojego bloga. Cudowny sposób na złapanie dystansu ;-)
Ale jestem przerażona. Ja naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że jestem tak bardzo popieprzona.
Z każdego postu wyskakuje rozchwiana emocjonalnie kobieta, która nie radzi sobie z uczuciami, nie wie czego chce, podatna na krytykę innych, zalękniona, poraniona, pragnąca kontaktu (jakiegokolwiek) z byłym partnerem, ojcem jej zmarłego dziecka, jednocześnie go nienawidząc z całego serca, próbująca jakoś ugryźć tę sytuację (mija 6 lat, w końcu jakoś trzeba), starając się z nim zaprzyjaźnić (skoro z innymi "byłymi" się da to czemu z tym miałoby nie?), z pragnieniem w głębi duszy żeby umarł...
Ło matko...
 I wychowująca dziecko, w dodatku...
Oooo losie....

I tylko Wszystkich Świętych w kalendarzu wystarczy, żeby doprowadzić mnie do stanu powyżej. A najgorsze jest to, że moja przyjaciółka Ania uświadomiła mi, że tak będzie już ZAWSZE 1 listopada i w okresie około.
Pocieszające jest to, że na Boże Narodzenie mi przejdzie, J. będę znów lubić bardzo przez cały rok do kolejnego Święta Zmarłych, kiedy to znów zwariuję i będę pałać nienawiścią i chęcią zemsty okrutnej.
Wybaczcie mi, proszę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz