I tak jak co roku, na przełomie stycznia i lutego. Zapadam się. Codziennie rano myję naczynia i sama siebie przekonuję że warto wstać, umyć się, zjeść. Że jest dla kogo, że trzeba z dzieckiem na spacer iść. Mężowi obiad zrobić. A betonowy Poznań nie jest taki zły. Wypycham siebie sama od środka pozytywnymi sloganami z telewizji, bo inaczej jestem miękka jak gąbka. Zapadam się. Nie mogę utrzymać się prosto.
Czy to tylko przełom stycznia i lutego? Czy może jestem nadwrażliwcem? Który za dużo widzi, za mocno czuje?
Nie uwierzycie, ale 90 procent moich znajomych uważa mnie za wyluzowaną, wesołą, pełną energii, otwartą dziewczynę. Bo tak jest!!!!!!!
A że tutaj tak smęcę? Bo od tego jest ten blog. W takim tonie go założyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz