poniedziałek, 5 września 2011

Gdzie kibelek?

Otóż ja, szukając mieszkania w Poznaniu, będąc w Poznaniu, w poszukiwania te zaangażowałam tę samą kumpelę, która pomagała mi przy wynajmie za pierwszym razem. I wyglądało to mniej więcej tak, że Ona ogłoszenia mieszkaniowe dla Poznania przeglądała w Kołobrzegu i wysyłała mi namiary do Poznania. Ufff....Skomplikowane? Pewnie że tak. Ale kto powiedział, że Polak nie potrafi? ;-)

Siedząc na spotkaniu w sprawie pracy, wybierałam oferty i w czasie przerwy dzwoniłam pod wskazane numery by dowiedzieć się szczegółów. Tak trafiłam na Państwa J., którzy to chcieli wynająć pokój na osiedlu Oświecenia. Cała uradowana pojechałam obejrzeć to cudo. To, co miałam nadzieję, że zostanie moim nowym domem, okazało się klitką metr na metr, ale ja, niepoprawna optymistka, wiedziałam, że nowe firanki w kolorze blue i odrobina babskich bibelotów potrafią zdziałać cuda. Nie przeszkadzało mi też, że będę mieszkać z trzema facetami, wszak jestem kobieta nowoczesną, wychowaną na Cosmopolitanie. No więc biorę. Jescze tylko Pani J. zapytala, czy korzystam z internetu, bo jest on wliczony w czynsz. Powiedziałam ,że nie ale to nie ma znaczenia i będę płacić. Na moje ( w tamtej chwili) nieszczęście, Pani J. okazała się bardzo uczciwa i  nie zgodziła się bym płaciła za coś z czego nie korzystam. Że za 15 minut będzie ktoś jeszcze oglądał i jak też nie będzie korzystał z sieci to ona do mnie oddzwoni. A więc nadzieja jakaś była. Niestety chłopak korzystał z internetu, więc to jemu wynajęli pokój. Wydawało się, że znów jestem bezdomna. Jednak państwo J. mieli dla mnie propozycję: ich mama i teściowa w jednej osobie, mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu, a co najlepsze to rzadko w nim bywała, więc w praktyce płaciłabym za pokój, ale mieszkała sama. Rewelacja! Jeszcze tego samego dnia załatwiłam formalności związane z wynajmem. Znajomy koleżanki z akademika, samochodem pojechał ze mną obejrzeć mieszkanie, zabraliśmy od razu moje bagaże. Zostawiliśmy wszystko w mieszkaniu i wróciliśmy do akademika wypić piwo by rozładować stres, który od kilku dni mnie pożerał. Jak bardzo mnie pożerał dotarło do mnie następnego dnia rano, kiedy to w kuchni dopadłam kolegę od "przeprowadzki":

-(ja, przerażona) już wiem, dlaczego to mieszkanie było takie tanie!
- dlaczego?
- bo nie było w nim sedesu!
- co ty gadasz?! ja byłem w tej łazience i gwarantuję Ci, że sedes jest.
- naprawdę?
- czy te oczy mogą kłamać? (trzepocze rzęsami)
- no..nie.
- właśnie.jeszcze wcześnie. idź spać.
- idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz