sobota, 3 września 2011

List którego nigdy nie wysłałam

Mamo,
mam problem. Miałaś rację, że przed problemem się nie ucieknie. Na początku, gdy przeprowadziłam się do Poznania, to było zbyt wiele spraw do załatwienia, zbyt wiele emocji, by móc myśleć o motywach swojego postępowania. Myślałam że ucieczka do dużego miasta to będzie recepta na wszystkie problemy, Niestety, jest inaczej. Wszystkie decyzje, które podejmuję wypływają z rozumowania „ Co On by powiedział? Czy uznał by to za dobre?” Pozornie jest ok., jest porządnym facetem wiec i moje wybory są porządne;-), bo tylko z takimi by się zgadzał. Studia, praca, wartościowi znajomi, brak nałogów- sielanka! Tylko cały czas mam wrażenie, że On siedzi mi na plecach. On, facet który już tak naprawdę nie ma wpływu (bezpośredniego) na moje życie. Mam tysiące myśli w głowie. Wiem, ze już nigdy nie będę w stanie mieszkać w Kołobrzegu. Zbyt duży odczuwam strach, ze jeszcze kiedyś stanie na mojej drodze. Ja wcale nie boję się że zrobi mi krzywdę- nie On! To dobry człowiek. Boję się tych wspomnień- one naprawdę mnie bolą. Może to o czym pisze nie jest już nic nowego, w sumie żaden problem, bo niestety tak już jest że gdy tragedia zostanie wpisana w nasze życie, to do jego końca właśnie tak to odczuwamy. Ale czy mógłby mi to ktoś powiedzieć wprost? Może to właśnie tak pamięta się o kimś, kogo się straciło a bardzo kochało. Może tak już jest że po śmierci dziecka boli zawsze? Może to, że Jarek siedzi mi na plecach, to element pamięci o moim dziecku? Ale niech mi to ktoś powie!!!
Wybaczenie-bardzo chcę, ale bardzo nie mogę. Są takie krzywdy na świecie, których wybaczy się nie da. Dlatego lepiej Jarka nie widzieć.
Żałoba- ile ona trwa? Według podręczników rok. Według mnie wciąż trwa. Trzy lata jak mój kochany synek nie żyje. A ja mam wrażenie że to było wczoraj. Oczywiście nie jest tak zawsze, to są pewne okresy kiedy nie wiem co mam ze sobą zrobić.
Marzenie- dziecko. Tylko boję się je urodzić. Nie wiem czemu, po prostu. Zachowuje się jak anorektyczka która chce i może sięgnąć po bułkę a jednak… nie może.
Mój przyjaciel mówi, że robię się zimna. Nie chcę być zimna. Po prostu życie pokopało mnie tyle razy, że teraz ja pierwsza kopie żeby nie oberwać… znów.


Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz