wtorek, 6 września 2011

Lek na całe zło-ochrona środowiska

Hasz był osobą, która miała bardzo duży wpływ, na odbudowę mojego poczucia własnej wartości. Ja wiem że z tego co napisałam do tej pory wynika, że ja miałam takie super wsparcie ze strony rodziców. Gówno prawda. Ja nie miałam kiedy wypłakać ,wykrzyczeć, tak naprawdę przeżyć tego bólu żeby już nie powracał. Ja od razu musiałam być silna bo to moja mama potrzebowała wsparcia, ona w ogóle co chwilę płacze,taką ma naturę,ale wtedy jej łzy mi nie pomagały, wręcz przeciwnie. Budziły we mnie złość. To mama powinna wziąć się w garść bo córka jej potrzebuje, a nie odwrotnie. Ojciec to inna historia. Na pewno Wam to opiszę jak na pogrzebie mojego dziecka pił wódkę, potem dopił się piwem a na końcu zrobił awanturę...
Do czego zmierzam. Moja mama była i jest do tej pory tak zapatrzona w Jarka, ze potrafiła mi powiedzieć krótko po naszym rozstaniu, że to moja wina, że on odszedł. Bo ja byłam taka zła, a on taki biedny.Miedzy innymi z tego powodu opuściłam rodzinny dom. Kiedyś mi powiedziała, że Jarek to ma dziewczynę po politechnice a ja to tylko ogólniak... Zabolało.I wtedy zwierzyłam się Haszowi. A on tak po prostu mi powiedział, że na polibudzie to ochronę środowiska można studiować( on jest matematykiem), i że to słabe jest. Że tam ochrona środowiska to jak pedagogika na uniwerku. Oczywiście on mi to wszystko mówił z perspektywy zadufanego w sobie ścisłego umysłu, ale i tak bardzo mi pomogło;-) Wiem, słabe jest pocieszanie się czymś takim, ale moja psychika była wtedy tak słaba, że gadanie o tym że nie studiami się mierzy wartość człowieka, zwyczajnie do mnie nie trafiało a jeszcze dobijało. Wyobraźcie sobie jakie musiało być wtedy niskie moje poczucie własnej wartości, zdeptane przez moją rodzicielkę.
Hasz zrobił plakat,który powiesił na drzwiach od kibelka: "Na polibudzie można studiować ochronę środowiska" i za każdym razem gdy z pokoju przechodził do kuchni (mijał drzwi do łazienki), dopisywał jedną moją cechę za którą mnie uwielbiał. Z czasem dołączyła do tego jego dziewczyna, Dorota. To było bardzo fajne. A ja się zorientowałam, żesam wyjazd nic mi nie dał. Muszę pójść na terapię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz