sobota, 3 grudnia 2011

Iskrzące neurony

Długo mnie nie było. Swoje wewnętrzno-psychiczne dywagacje i roztrząsanie przeszłości, zostało zepchnięte na dalszy plan przez szarą prozę życia, która niestety i mnie dopadła. Właśnie mnie pochłania czarna dziura bezrobocia, tym gorsza dla mnie że dotknięta jestem chorobą iskrzących neuronów (ktoś gdzieś tak ładnie ją nazwał), więc nawet do sprzątania ciężko mi się nająć bo- wkurwia mnie to, toż mamy XXI wiek-poziom wiedzy polskiego społeczeństwa (a może nie tylko polskiego?)na temat tej przypadłości jest żenująco niski i wszyscy się boją(a więc już w ogóle jestem w czarnej dupie). Ludzie! Po pierwszym napadzie następny może się już nigdy nie pojawić! A jeśli jeszcze dostanę pracę w bibliotece (cisza, spokój, sprzyja higienicznemu trybowi życia) to już prawie wyleczona jestem;-)
Tak więc siedzę i przeszukuję internet w poszukiwaniu pracodawcy, który zatrudni pracownika bardzo zmotywowanego, chcącego pracować, na którym można polegać, który będzie zawsze, który da z siebie trzy razy tyle co inni by pokazać że choroba to żadna przeszkoda.
Trzymajcie kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz